Painkiller – Guts of a Virgin (1991) & Buried Secrets (1992)
Nie taki napalm straszny: krótkie historie projektów członków Napalm Death

Gdyby Miles Davis zaplanował współpracować z zespołem metalowym, to projekt brzmiałby jak…? Pomyślicie pewnie o mocniejszym fragmentach z twórczości King Crimson, może czymś od Cynic, Atheist, może o Tool. Przy projekcie Painkiller zderzyły się dwa światy- ekstremy brytyjskiego podziemia i awangardy multiinstrumentalisty Johna Zorna. Efekt jest… asłuchalny.
Zespół prócz Zorna tworzyli także basista Bill Laswell i były członek Napalm Death Mick Harris. Podczas prac nad tworzeniem materiału Painkiller skupiano się na jammowaniu między muzykami. Guts of a Virgin i Buried Secrets to dwie różne EP, które zostały wydane na jednym nośniku kilka lat temu. Każda z nich to około 25 minut improwizacji przy braku przewodniego motywu czy jakiegokolwiek planu. W utworach swoją obecność najbardziej zaznacza Zorn swoją grą na saksofonie przy sekcji Laswella i Harissa.

Painkiller – Guts of a Virgin (1991) & Buried Secrets (1992)
Jeśli znacie zespoły, w których to chaos jest z pozoru niekontrolowany, tak przy Painkillerze odrzucicie swoje przeszłe typy i za wzór postawicie projekt Zorna. Nawet po kilkukrotnym przesłuchaniu Epek (w co wątpię, by nastąpiło to z własnej woli), mało kto będzie w stanie wskazać/zanucić/wspomnieć swoje ulubione fragmenty. Tempa mieszają się ‘swobodnie’, rytm zresztą też. Ba, momentami Zorn i Harris udzielają się wokalnie, choć trudno odróżnić ich głosy od dźwięku saksofonu.
Od samego początku muzycy chcieli połączyć świat awangardy z metalowym podziemiem, wejść na wyższy poziom ekstremy, przy czym Zorn wykorzystał gamę swoich pomysłów związanych z innym projektem- Naked City. Te dwie recenzowane Epki należy przy odsłuchiwaniu traktować jako doświadczenie, a nie muzykę, do której często (lub w ogóle) wracamy. A gdy w pewien sposób zainteresuje nas to, co projekt zaprezentował, śmiało należy złapać za pozostałe wydania Painkiller i dorobek Zorna.
Krystian Łuczyński
Dodaj komentarz